Czy istnieje pełne szczęście?

Czy istnieje pełne szczęście?
Czy istnieje pełne szczęście?
Anonim

Nie ma pełnego szczęścia! Często słyszę to zdanie. Ludzie zwykle kontynuują swoje rozumowanie w ten sposób: „Jeśli masz pieniądze, nie masz miłości; jeśli masz pracę, nie masz szczęśliwego związku; jeśli masz rodzinę, satysfakcjonujące relacje partnerskie i zdrowe dzieci, nie masz czasu na zabawę i przyjaciół”.

Kiedy słucham tych słów, mam wrażenie, że człowiekowi zawsze brakuje czegoś do szczęścia, zawsze jest z czegoś niezadowolony. Znajduję też coś innego - to tak, jakby ktoś chciał uciec od natury rzeczy i nie chciał zaakceptować całości doświadczeń, relacji i sytuacji w swoim życiu.

I tutaj chcę powiedzieć to: "Jest szczęście, jeśli "otworzymy" oczy i zobaczymy… nasze lenistwo. Ale… przejdźmy do tego krok po kroku.

Całość

Wyobraź sobie kłódkę. Używany do blokowania. Zapewnia bezpieczeństwo. Zimą jego ciało jest zimne (przy otwieraniu mogą zdrętwiać palce), latem jest ciepłe (możemy nawet się poparzyć). To waży. Można go ciąć. Oto niektóre z cech kłódki. Kiedy muszę dokonać wyboru, jak zamknąć drzwi i zapewnić sobie bezpieczeństwo, rozważam specyfikę sposobu zamykania, rozważam wszystkie informacje i wybieram.

Kiedy jesteśmy w sytuacji życiowej, jakoś o tym zapominamy. Jakoś nie akceptujemy sytuacji takiej, jaka jest, w jej kompletności, całości i całości części. Mówimy, rozumujemy, zachowujemy się tak, jakbyśmy myśleli, że ma tylko pozytywne lub tylko negatywne strony. Mamy tendencję do „wycinania” z niego naturalnych części i składników, zwykle tych, które uważamy za negatywne, nieprzyjemne, denerwujące.

Kilka przykładów

„Lubię dbać o rodzinę, lubię gotować ulubione potrawy wszystkich, ale wcale tego nie lubię i nie lubię, nawet się denerwuję, kiedy muszę zmywać naczynia następnie. Czy dzieci lub mój mąż nie mogą ich umyć? Z taką miłością przygotowałam ich ulubione rzeczy, a oni nie okazują zrozumienia i zostawiają mnie w tym nieprzyjemnym obowiązku!!!”.

„Kocham moją małą córeczkę tak bardzo!!!! Ona jest taka piękna! Ona jest cukierkiem! Mogę się nim cieszyć przez cały dzień. Ale moja mama i mój partner w ogóle mi nie pomagają. Chodzą do pracy, dbają o swoje życie. Cóż, oczywiście mnie finansują. I tylko wieczorem lub w weekendy zmieniają pieluchy, wywieszają pranie lub uruchamiają odkurzacz. Jak mogą mi nie pomagać cały czas? Wszystko muszę robić sama! Nie mam czasu na robienie makijażu i ładnie się ubieram na spacer z dzieckiem, a oboje tak bardzo kochamy świeże powietrze…".

„Mój partner i ja świetnie się dogadujemy, ale on strasznie chrapie!!! Nie mogę spać! Jak długo będę musiała z nim o tym rozmawiać i znosić go w nocy?!”

„Mam nastoletniego syna. Nie mogę go zaciągnąć do łóżka przed północą. W przeciwnym razie jest zdrowy, mądry, ma jasny cel życia. I radzę sobie sam.”

„Moje dziecko jest zdrowe, inteligentne, utalentowane. W weekendy jeździmy na różne konkursy i imprezy, na których występuje. Och!!!”.

„Złościę się, kiedy muszę płacić rachunki – nie lubię płacić za głupie rzeczy, takie jak prąd, woda, telefon, internet, jedzenie.”

„Mieliśmy cudowne wakacje, codziennie chodziłam na plażę, ale słońce… szukałam olejków plażowych o wysokim współczynniku, cienia, fajnych koktajli…”.

Odpowiedzialność. Postawa

Niepodległość. Kompletność, kompletność. Dojrzałość. Różne punkty widzenia.

Nie przesadzam ani nie rozjaśniam tematu przykładami. Mogą wydawać ci się ekstremalne lub powierzchowne, ale my, ludzie, mamy tendencję do narzekania, niechęci i nieprzyjmowania tych elementów sytuacji, związków i uczuć, które nam się nie podobają.

Dlaczego? Ponieważ musimy podjąć wysiłek, nauczyć się lub rozwinąć umiejętność radzenia sobie. Ponieważ musimy być ze sobą szczerzy. Kiedy zaprzeczamy, nasze zachowanie przypomina zachowanie małego dziecka, które jest kapryśne i nie chce zaakceptować części „konieczności”. Wykazujemy brak dojrzałości, ponieważ nie akceptujemy pełni wydarzeń i relacji. Okazujemy gniew i niezadowolenie, nie chcąc robić żadnej części. Niektóre czynności życia codziennego uważamy za pracę służebną, poniżającą nasz autorytet i wartość. Wierzymy, że kłopoty przytrafiają się tylko nam, a już jesteśmy wstrząśnięci rolą cierpliwej Genowewy i uważamy, że najwyższy czas, aby życie zaproponowało nam inną, niekoniecznie szczęśliwą i oczywiście wiodącą rolę. Użalamy się nad sobą, chcemy przenieść swoje ciężary i ciężary na kogoś innego, a na pewno nie chcemy wykonywać żadnego konkretnego działania. Chcemy wolności i uprawnień osoby „18+”, ale nie akceptujemy obowiązków i odpowiedzialności tkwiących w dorosłości.

Jak możemy odnieść te rozważania do naprawdę trudnej dla nas sytuacji?

Sytuacja jest trudna

kiedy nie mamy umiejętności, aby przez to przejść. Nie mamy jeszcze zautomatyzowanej, zaawansowanej umiejętności potrzebnej, by dostać się, przedostać i wydostać się z kłopotów. Kiedy ją mamy, sytuacja już nas nie stresuje, niepokoi, „wyprowadza z równowagi” i nie przyjmujemy tego jako problem. Cóż, oczywiście tutaj też możemy wykazać się kaprysami, okazywać złość lub irytację, pytając: „Dlaczego tak się dzieje?”

A moja odpowiedź jest taka - czasami nie musimy interpretować aż do omdlenia i szukać przyczyny, ale po prostu zobaczmy, co w tej sytuacji pogłębia moją irytację i niepewność. Tutaj udzielimy sobie cennych informacji, jeśli zadasz sobie pytania: „Czym nie chcę się teraz zajmować?”, „Czy boję się porażki?”, („Czy uważam, że nie mam środków, aby radzić sobie?!"), "Czy okazuję lenistwo?", "Czy czuję się bardziej komfortowo w tym, co znane, stare i bezpieczne?", "Czy ulegam strachowi, użalaniu się nad sobą lub nagromadzonemu zmęczeniu?".

Zdolność do zaakceptowania życia

w pełni… Ujmę to metaforycznie w ten sposób: każdy dzień naszego życia to kolorowy bukiet - z unikalnymi odmianami kwiatów, z których jedne mają kolce, inne potrzebują traw, aby się wyróżnić, inne - odcieni uczucia, aby połączyć nas z poczuciem głębi i życia. Nasz bukiet jest kolorowy ze względu na różnorodność wydarzeń, a zawarte w nim kwiaty mają różne kształty. Aby móc trzymać i nosić nasz bukiet w dłoniach, abyśmy mogli przenieść go do wazonu, w którym chcemy go umieścić, umieszcza się w nim papier, sznurek i zapięcia. I żeby to opisać w całości muszę powiedzieć, że waży, czasem solidnie. Ale kiedy idziemy z nim po ulicach, „mówimy” innym ludziom coś takiego: „Dziś ktoś mnie uhonorował, docenił, docenił, nagrodził, jestem z tego dumny!” A ja z kolei wyznałem, przyjmując bukiet. I tak się cieszę, że to zauważyłeś!”

W naszym życiu, w naszych cennych i ważnych związkach, sytuacjach lub działaniach, tylko od nas zależy czy zobaczymy "sznurek", "papier", "trawę" czy też unikalną odmianę. Zdolność dostrzegania i akceptowania wszystkich części, całości i kompletności jest wskaźnikiem dojrzałości. Możliwość przejścia z jednego uczucia na drugie, z trybu pracy na tryb odpoczynku, ze stresu na wakacje w ciągu tego samego dnia również pokazuje, jak bardzo urosliśmy.

A jeśli coś nas niepokoi, dobrze jest zobaczyć, czym jest to „coś” i poszukać profesjonalnego wsparcia. Pozostaje nam jeszcze odpowiedzieć na pytanie: „Czy obecny dramat naprawdę jest dramatem?”, czy to kwestia zwykłego lenistwa i zwlekania, czy też chęci zwrócenia na siebie uwagi, marudzenia, pochwały. Nie ma nic złego w tych trzech rzeczach, o ile nie robimy ich często, a kiedy to robimy, to w sposób przyjemny dla nas i publiczności. Następnym razem, gdy będziesz się denerwować i płakać, a kilka godzin później nie chcesz się uśmiechać, pamiętaj, że soczyste ciasto to nie to samo bez suchej skórki.

Popularny temat.